Assassin's Creed to bez wątpienia
najbardziej oczekiwana, od chwili przesunięcia premiery GTA IV, premiera 2008 roku. Przez różnych ludzi różnie oceniana… niektórzy
twierdzą, że jest to najlepsza gra na świecie. Inni wprost przeciwnie.
W grze wcielasz się w członka asasynów - ugrupowania, którego celem jest
zaprowadzenie pokoju w Ziemi Świętej. Jednakże rozgrywka zaczyna się
trochę inaczej, niż się tego można było spodziewać… budzisz się w
laboratorium, nie wiesz gdzie jesteś, ani kim są ludzie, którzy
odpowiadają za twoje aktualne położenie. Tutaj moim zdaniem Ubisoft
trochę przesadził z długością filmu wprowadzającego, ale da się to
przeżyć. Sterowanie nie należy do najtrudniejszych, ale też nie jest
najprostsze, więc dla początkujących tutorial na samym początku gry może
się przydać, aczkolwiek weteranów Assassin's Creed może w końcu znużyć -
wadą jest, że nie da się go wyłączyć.
Fabuła gry prezentuje się naprawdę świetnie - znajdujemy się na
terenie Ziemi Świętej w roku 1191 - czasach krucjat, które miały na celu
wyswobodzenie Jerozolimy i innych miast z pod władania Turków
Seldżuckich. Altair - dumny zabójca, który uważa, że jest ponad kodeksem
wdaje się w otwartą walkę z Robertem de Sable, przez co łamie jedno z
przykazań bractwa. Skutkiem tego jest śmierć pierwszego towarzysza i
mocne okaleczenie drugiego. W Masyafie za sprawą Al-Mualima bohater
traci swoją rangę, cały sprzęt - i co dziwniejsze - umiejętności i kilka
segmentów synchronizacji. Takie zabiegi pojawiały się już innych grach,
jednakże o ile, np. w Metroid Prime, była szansa posmakować w zaletach
mocy bohatera, o tyle w Assassin's Creed nie odczuwa się praktycznie
straty ekwipunku i nie ma tej motywacji, aby je odzyskać - w końcu
większości nie mieliśmy kiedy użyć.
Droga do odzyskania rangi nie jest łatwa - Altair ma ostatnią szansę
odpokutować za swoje grzechy. Musi zabić 9 mężczyzn znajdujących się w
trzech wielkich miastach: Akce, Jerozolimie i Damaszku. Są to wpływowi
ludzie: kupcy, lekarze, władcy i inni możni - każdy z nich jest dobrze
chroniony i uważa na "ostrze w tłumie", dlatego też zanim przystąpimy do
eksterminacji należy wykonać kilka zadań w celu zdobycia informacji o
naszych ofiarach. I tu Ubisoft w wersjach konsolowych się nie popisał:
dał diametralnie mało zadań, co oznaczało, że gra będzie strasznie
liniowa. Natomiast w wersji na PC gra została rozszerzona o kilka nowych
zadań: wyścig po dachach do informatora, eskorta informatora,
eliminacja łuczników, niszczenie stoisk kupców. Jednakże pomimo
rozszerzenia o te kilka dodatkowych misji, zdobywanie danych nadal może
być dość żmudne, szczególnie pod koniec gry. Oczywiście można nie
wykonywać wszystkich, ale gdy w ostatnim bloku pamięci miałem dość duże
dziury czułem pewien niedosyt.
Ale pamiętajmy, co jest naszym głównym zadaniem: eliminacja mężczyzn z
listy Wielkiego Mistrza. Im więcej wykonasz misji pobocznych, tym
więcej będziesz wiedział o celu i tym ciszej będziesz mógł wykonać
robotę, wykorzystując nabytą po drodze wiedzę. Są to naprawdę
fascynujące momenty, których powodzenie zależy od naszej zręczności i
spostrzegawczości. Ważny jest także łut szczęścia. Ale niestety twórcy
nie wykorzystali tego w pełni. Nie dostajesz żadnej premii za ciche
wykonanie zabójstwa - czasami jest to wręcz niemożliwe, co potrafi mocno
zniechęcić. Co może motywować to powyższego działania? Duma? Radość?
Chęć zostania prawdziwym ostrzem w tłumie? Przed dostaniem gry tak
sądziłem, jednakże jest to za mało, aby podjąć się momentami
niemożliwego. W ostateczności podobnym przeżyciem może być ucieczka po
dachach miasta do biura asasynów.
Kolejną zaletą gry jest lekkość ruchu. Bieganie po dachach miasta
(przeważnie uciekając przed strażnikami) sprawia niewysłowioną wręcz
przyjemność. W teorii może się to wydawać proste: wystarczy trzymać
kilka przycisków i już Altair sam biegnie wykonując wszelkie akrobację.
Nie trzeba się troszczyć o to, że spóźnisz skok, spadniesz z wysokiego
budynku czy wylądujesz z impetem w ścianie. Ale nie znaczy to, że jest
to takie proste. Asasyna jest wysportowany, potrafi się chwycić
praktycznie każdej krawędzi, wykonać niemożliwy skok, jednakże to my
musimy go w to miejsce zaprowadzić. W czasie szybkiego biegu musimy
zwracać uwagę na każdy szczegół, który może pomóc nam uciec przed
goniącą strażą. Licząc czas potrzebny do znalezienia właściwego miejsca,
kalkulację, czy uda nam się przedostać tą drogą, zostaje bardzo mało
czasu na wykonanie manewru. Oczywiście bezpieczniej jest rozglądać się
za też za inną drogą ucieczki, gdyż goniący nas ludzie są dość dobrymi
strzelcami i bardzo łatwo mogą nas zrzucić ze ściany, na którą się
wspinamy.
Przejdźmy do kolejnej rzeczy: walka. Ta w grze jest naprawdę
efektywna. Do użycia mamy długi i krótki miecz, ostrze skrytobójcy i
sztylety do rzucania. Altair w otwartym pojedynku jest tak samo sprawny,
jak podczas ucieczek - potrafi bardzo dobrze blokować, wyprowadzać
ciosy, oraz rzucać sztyletami. Jednakże co z tego, jeśli tych zdolności
praktycznie się nie używa - do szczęścia wystarczy krótkie ostrze i
jeden cios: kontratak. Polega on na wyprowadzeniu zabójczego ataku w
momencie, gdy przeciwnik jest odsłonięty atakiem - przeważnie kończy się
to efektowną śmiercią przeciwnika. Jest to praktycznie niezbędny ruch w
późniejszych etapach gry, gdy stajemy twarzą w twarz z większą ilością
lepiej wyszkolonych żołnierzy. Niestety, pojedynki nie zostały
dopracowane - bez kontrataku są one prawie niemożliwe do wygrania, a z
kontratakiem większość walki spędzimy wyczekując na atak strażnika.
Następnym poruszanym przeze mnie tematem jest oprawa graficzna. O ile
można powiedzieć, że Ubisoft nie przyłożył się do niektórych rzeczy, o
tyle grafika stoi na mistrzowskim poziomie. Świat gry po prostu zniewala
swoim wyglądem. Świetnie dopracowane szczegóły (które jednak w wyższych
rozdzielczościach wersji PC nie uniknęły drobnych błędów) - aż chce się
stanąć na chwilę i oglądnąć spłoszone ptaki, czy krzątających się w
wąskich uliczkach ludziach. W czasie mojej pierwszej podróży z Masyafu
do miasta musiałem kilka razy przystanąć, aby oglądnąć otaczający mnie
krajobraz. Tu pozwolę sobie ponarzekać o trochę innej rzeczy: na terenie
Królestwa, który wygląda oszałamiająco, umieszczono za mało zadań, a
możliwość natychmiastowego przeniesienia się do dowolnej lokacji
sprawiły, że nie będzie dużo szans, aby pooglądać ten wspaniały obszar.
Wspomniałem już o przemieszaniu się po (albo nad) miastem i walce,
warto jednak dokładniej przybliżyć mechanikę wydawanych Altairowi
poleceń. Gra korzysta z tzw. "systemu lalkarza", który polega na tym, że
czterem częściom ciała asasyna - głowie, ręce uzbrojonej, ręce wolnej i
nogom - przypisano klawisze, które aktywują czynności z nimi związane. I
tak na przykład po naciśnięciu (domyślnego) klawisza E, bohater stanie w
miejscu i zacznie się rozglądać po okolicy, a dzięki wzrokowi orła może
poznać bliżej otaczających go ludzi, gdyż zaczną się lekko świecić na
jeden z kolorów - biały, żółty, czerwony, niebieski. Ważne jest także,
aby zwykle być anonimowy - należy więc uważać na innych ludzi
(delikatnie się przepychać naciskając (domyślny) klawisz Shift), nie
biegać bez potrzeby (ludzie zaczynają się zastanawiać, czy czasem nie
uciekasz przed strażą), ani nie wspinać się po murach - od tego jest
drabina. Dlatego niektóre przyciski, umożliwiające spokojne przejście
przez miasto, w połączeniu z klawiszem wzmożonej aktywności dadzą
zupełnie inny efekt - szybki sprint albo brutalne rozpychanie gapiów
łokciami. Jest to naprawdę dopracowany element, jednak z początku może
być dość trudny do opanowania.
Ale gra nie posiada samych plusów - ma też dość spore minusy.
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy, to kamera. Na szczęście przez
dłuższy okres gry jest całkiem dobrze, ale miałem już momenty, że w
czasie walki schowała mi się za krzaki, przez co miałem dość spore
problemy. Innym problemem był moment walki z Robertem - kamera jak na
złość, zamiast pokazać mi widok zza pleców bohatera, pokazywała coś na
kształt widoku z oczu templariusza - tak więc ja nie widziałem
przeciwnika i nie mogłem zmienić widoku. Napotkałem także kiepskie
rozwiązanie Ubisoft - gdy żołnierz stchórzy kamera leci cały czas za
nim, a Altair też jest zwrócony w jego stronę i nie da się ani jednej
rzeczy obrócić. Oczywiście na pierwszy rzut oka nie wygląda to źle - w
końcu dają nam możliwość gonienia uciekiniera, ale dziwnym trafem
pojawił się kolejny patrol, z którym nie mogłem stanąć do walki, po
ciągle byłem zwrócony w stronę uciekającego żołnierza.
PLUSY:
- oprawa graficzna
- ścieżka dźwiękowa
- swoboda ruchów
- fabuła
- klimat
MINUSY:
- dziwne zakończenie
- powtarzalność zadań
- drobne techniczne niedociągnięcia
Artykuł pochodzi ze strony www.zakon-ac.info.
bardzo prosze o kontakt
OdpowiedzUsuńbogdan256@gmail.com
pozdrawiam Bogdan